wtorek, 25 maja 2010

Dług państw europejskich w 2009 roku

Problemy Grecji z zadłużeniem, a raczej fałszowaniem jego wysokości, spowodowały, że w ostatnim czasie media dość dużo miejsca poświęcają istocie długów państwowych. Następuje grożenie palcem, że od teraz to już na pewno przestaniemy się zadłużać powyżej 3% PKB rocznie (jak nakazują zasady konwergencji), po czym państwa strefy euro robią ogromną zrzutkę na kolejną pożyczkę dla jednego z państw, które generalnie ma te zasady tam, gdzie nawet helleńskie słońce nie dotrze. Brzmi to przezabawnie gdy problem z wypłacalnością Grecji wynikający z przeogromnego zadłużenia chce się ratować przez jeszcze większe zadłużenie.

Niemniej warto popatrzeć jaki faktycznie jest dług w krajach europejskich (przynajmniej ten przez nich deklarowany, bo czy nie jest większy to się dowiemy pewnie za kilka lat). Najpierw w relacji do PKB, tak dla porównania. W ogóle pokazywanie długu w relacji do PKB uważam za zasadne jedynie w porównaniach z innymi państwami. W innych przypadkach jest to całkowity absurd. Co z tego, że Polska ma na przykład zadłużenie sięgające 51% PKB. Konia z rzędem temu, kto z głowy jest w stanie powiedzieć ile to jest. Oczywiście można zajrzeć na zegar długu by sprawdzić obecny poziom zadłużenia naszego kraju, ale to nie zmienia faktu że jest to pojęcie bardzo abstrakcyjne. Po pierwsze PKB jest wytwarzane w głównej mierze przez sektor prywatny. Jeżeli cokolwiek państwowego nie marnotrawi pracy sektora prywatnego to jest to wyjątek od reguły (chociaż ciężko mi teraz takie wyjątki z głowy, może poza sferą obronną, podać). Mierzenie długu Państwa w relacji do dochodu wszystkich podmiotów w tym państwie działającym to tak jakbym miał swój dług mierzyć w relacji do dochodu moich sąsiadów. I każdy bank na świecie, gdybym przyszedł ze zsumowanymi dochodami swoimi i moich sąsiadów z prośbą o kredyt, by mnie wyśmiał i pogonił (chyba, że miałbym z sąsiadami ustaloną wspólnotę majątkową). Państw oczywiście nie goni, bo te mogą w każdej chwili z sektora prywatnego wyciągnąć (niedobrowolnie) tyle ile chcą. Ale poniżej dla porównania dług w relacji do PKB wszystkich państw europejskich (wszystkie dane za Eurostatem).



Jak widać Grecja nie jest najbardziej zadłużonym krajem, mocno jednak wybija się ponad zadłużenie państw całej Unii Europejskiej. Polska w tej mierze znacznie zaniża wyniki innych państw, co raczej należy odczytywać że gdzie indziej jest znacznie gorzej niż u nas.

Ale skończmy z jakimiś porównaniami do PKB i spójrzmy na twardą walutę, ile tego długu faktycznie jest (tabela poniżej).



Taka Estonia to ma mniej niż jeden miliard euro do spłacenia, a my już jakieś 170 razy więcej, a tacy Niemcy to nawet 1700 razy więcej. Grecja 273 miliardy euro, a cała unia siedem bilionów siedemset czternaście miliardów sześćset sześćdziesiąt siedem miliardów euro. To jest stan na grudzień 2009, możemy być pewni że w tym roku padnie 8 bilionów. Kto to spłaci? Ja bym nie chciał zostawić w spadku po sobie każdemu wnukowi ok. 20 tysięcy złotych do spłacenia. Kto by jednak o tym myślał, gdy trzeba przekupić społeczeństwo przed kolejnymi wyborami?

5 komentarzy:

  1. Blog jest swietny, choc dosc rzadko aktualizowany. Pana artykuly w NCZ! sa przednie. Czy udlaloby sie dogadac z redakcja aby starsze pojawialy sie na blogu? Ich archiwum kuleje. Wyrazy szacunku, Lukasz

    OdpowiedzUsuń
  2. Spróbuję pisać częściej i dziękuję za pochwały. Co ciekawsze artykuły postaram się wrzucać co jakiś czas (szczególnie te które nic nie straciły na aktualności)

    OdpowiedzUsuń
  3. Warto było by dodać jeszcze jedną tabelkę - zadłużenie na głowę obywatela (i dodatkowo na taxpayersa - osobę odprowadzającą podatki z tytułu przychodów - takie jakby przeciwieństwo bezrobotnego). Mówiło by to znacznie więcej o rzeczywistych zobowiązaniach ludzi - obywateli. Populacja Estonii na przykład jest porównywalna z Warszawą, czyli stanowi jakieś 1,5% ludności Niemiec.

    OdpowiedzUsuń
  4. W każdej księgowości aktywa muszą się bilansować z pasywami - czyli Winien = Ma.
    Jeśli wszystkie kraje na świecie i ich rządy są zadłużone na biliony dolarów,
    kim jest ten tajemniczy pożyczkowdawca? Nie wystarczy odpowiedz, że są to banki, bo i te też musiały skądś pieniądze dostać. Pożyczkowdawca musi mieć jakiś tytuł własności do posiadanych pieniędzy. Jeśli istotnie
    banki są prawowitymi właścicielami tego potwornego długu, to znaczy że, nie wytwarzając żadnych dóbr, ukradły te pieniądze narodom. A teraz, dzięki zrabowanemu bogactwu, mogą urządzać świat według swoich zamiarów.
    Samo więc życie potwierdza prawdziwość teorii spiskowych.

    Krzysztof E. Wojciechowicz

    OdpowiedzUsuń
  5. Niektórzy nie wiedzą gdzie są zadłużone te wszystkie kraje kiedy to i USA też tonie w długach. Odpowiedź jest prosta w banku światowym. Skąd oni mają kasę? Głównym finansierem tegoż banku są USA. Jak to możliwe? Dla USA pożycza pieniądze FED (Fundusz rezerw federalnych - taki prywatny bank, produkujący dolary) Najlepsze jest to, że FED też nie ma tych pieniędzy, ale tworzy je ot tak, a pokryciem tego jest obietnica rządu, że zwróci te pieniądze wraz z odsetkami (obligacje). I o co w tym wszystkim chodzi? Nie ma możliwości w tym systemie na spłatę tych długów, a jest to dług publiczny. Czyli mój, twój naszych dzieci sąsiadów i każdego jednego obywatela. Co się dzieje jak się nie spłaca długów? Przychodzi komornik. I tak banki w zamian za fikcyjne pieniądze (czyli takie których nigdy nie posiadały) otrzymają prawdziwe dobra materialne. Jakim prawem? Prawem tegoż systemu, który sami stworzyli i tworzą dalej.

    OdpowiedzUsuń