Zbliżają się Święta – złote żniwa dla operatorów komórkowych, którzy w tym czasie odnotowują znaczny wzrost swoich przychodów. Być może niektórych zastanawiają od jakiegoś czasu, dlaczego trzech zasiedziałych na rynku operatorów komórkowych od jakiegoś czasu postanowiło zwalczać nowego, czyli P4 (do którego należy marka PLAY). Jak widać na wielu reklamach ceny połączeń do klientów Play bywają kilkukrotnie droższe niż do pozostałych (Era, Plus, Orange). Powstał taki absurd, że nawet dzwoniąc z Heyah za granicę płacimy aż o 20 groszy mniej za minutę niż do klientów Play. Skąd taki absurd i czy faktycznie istnieje jakieś racjonalne uzasadnienie tego, że połączenia do Play są dużo droższe niż do pozostałych sieci?
Otóż rynek telefonii komórkowej jest w Polsce, zgodnie z zaleceniami Komisji Europejskiej, rynkiem regulowanym, tzn. że jego działanie podlega pod Prawo telekomunikacyjne, a przedsiębiorcy na nim działający muszą stosować się do przepisów ustawy. Istnieje Urząd Komunikacji Elektronicznej, który może nawet decydować o tym, jakie mają być wysokości stawek za połączenia pomiędzy klientami poszczególnych operatorów. No i zdecydował, że w Polsce występuje za mało konkurencji (było tylko trzech operatorów), więc żeby ułatwić start nowemu klienci 3 obecnych na rynku operatorów będą płacić ekstra premię, tak by nowy (w tym przypadku Play) miał więcej środków na rozwój infrastruktury. I tak dzwoniąc z Heyah do Playa zapłacimy za minutę 79 groszy za minutę, a dzwoniąc z Playa do Heyah już tylko 29 groszy. Dzwoniąc z Heyah do Plusa też zapłacimy 29 groszy, ale już z Plusa do Playa 79 groszy. Ze wszystkich operatorów dzwoniąc do Playa zapłacimy 79 groszy. Te dodatkowe 50 groszy za każdą minutę to jest właśnie premia, jaką Urząd Komunikacji Elektronicznej postanowił wynagrodzić Playa (w rzeczywistości jest trochę mniej, bo łapę na wyższej stawce kładzie też Państwo poprzez wyższy VAT). Dysproporcje w połączeniach będą spadać, wg harmonogramu UKE, tak by za 3,5 roku zniknąć. W tym czasie jednak klienci Orange, Plusa i Ery będą płacić ekstra stawki za połączenie do Playa, po to by Play mógł podjąć walkę konkurencyjną z 3 gigantami.
Czy ma to jakiś sens, poza tym, że właściciele Playa będą kosztem klientów swojej konkurencji liczyć na znacznie większe przychody? No według UKE jest to zwiększanie konkurencji na rynku. UKE powołuje się jeszcze na fakt, że podobne rozwiązania są stosowane w wielu krajach Unii Europejskiej. A jak powszechnie w kręgach urzędniczych wiadomo – wszystko co pochodzi z unii jest dobre i nie podlega żadnej dyskusji. Rozwiązania te owszem są w unii stosowane, ale nie w tak dużej dysproporcji. W większości państw unijnych nowe firmy mogą liczyć na ok. 35% wyższe stawki od klientów dzwoniących z operatorów zasiedziałych na rynku. W Polsce w pewnym momencie ta dysproporcja wynosiła aż 141%. „Klientami” tej dysproporcji są praktycznie wszyscy Polacy, którzy są klientami Ery, Plusa lub Orange. To tak jakby prezydent jakiegoś miasta stwierdził, że klienci supermarketów mają płacić za zakupy 140% drożej po to, żeby wspomagać małe sklepiki, a cała nadwyżka miałaby właśnie trafiać do tychże małych sklepów. Czy to jest zwiększanie konkurencji? Śmiem wątpić, ale przecież urzędnik wie lepiej. A że przy okazji minuta połączenia jest droższa w Polsce niż za granicę – no cóż, taki urok regulacji.
środa, 23 grudnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz